Animecon, czyli jak wyczarować Halloween [2019]

Animecon, czyli jak wyczarować Halloween [2019]

Wraz ze zbliżającym się końcem roku pojawia się coraz więcej produkcji o cudownym życiu pozagrobowym… Emm, znaczy… Nie wysyłamy Was tam jeszcze, ale Coco rozszedł się wiralem po sieci od momentu premiery. Stał się jednocześnie ikoną Halloween, tak samo jak konwent, który ostatnio odwiedziliśmy.
Kiedy Neko dostał maila z zaproszeniem na Animecon Halloween, Wolf przyleciał na miejsce na swoim Puffotoperku. Tak! Dostał własnego puchatego nietoperka. Poznajcie Kurofi’ego.
[To to puchate szczęście w postaci nietoperzo-kota na grafice tytułowej tego artykułu. I takie o po prawej, tam… >.<- dop. Wolfensztein]

Mieliśmy już okazję zwiedzić  poznański konwent w 2017 roku. Wtedy Neko przyjechał w roli uczestnika, a rok później polowanie na zdjęczia organizował Wolfensztein. Konwent ciepło wspominamy, mimo zimnego okresu, więc niema co gadać i zabrać się do roboty. Zrobiliśmy post reklamowy i zajęliśmy się czyszczeniem aparatów. Tego dnia ktoś nam towarzyszył, ktoś wysoko na ciemnym niebie. Lecąca z szumem łamanych kłosów miotły. Pewnie gdzieś się jeszcze pokaże w artykule.
Podobnie jak w roku ubiegłym, konwent zorganizowano na terenie szkoły podstawowej nr 11 im. Gen. Dezyderego Chłapowskiego. Targi Poznańskie, gdzie odbywała się pierwsza edycja, nie sprostały oczekiwaniom konwentu tego rodzaju. Z drugiej strony nie warto rodzinnego wydarzenia robić zbyt pompatycznego.

Słynny reporter w okularach i z serdecznym uśmiechem stanął przy głównej bramie, gdzie czekał już na niego kolejkon oraz ogromne tłumy na placu. Kolejka preakredytacji szła nieco szybciej, ale ona była znacznie krótsza. Przyjmowanie konwentowiczów przebiegło raczej sprawnie. No może poza brakiem przydzielonej osoby, która by tylko wydawała identyfikatory. Jeśli nie dopilnowało się jego odebrania w późniejszym terminie, to nasze zapominalstwo mogło skończyć się brakiem w kolekcji tego waznego atrybutu. Gdy tak stał [Neko] w tym kolejkonie, poczuł czyjąś obecność na ramieniu. Jakby jakieś 300g pięknej zgrozy w ciemnej sukience spoczęło, żeby odpocząć przed dalszą podróżą. To właśnie była Luna, nasza konwentowa towarzyszka.
Plac przerzedził się około 13-stej, ale sytuacja powtórzyła się w meido-kawiarence. Trzy razy skończyły się składniki do oferowanych dań. Jakby stado sushi-ghuli przeszło przez konwent. Można było się tego spodziewać, bo pierwsze objawy  możliwego “przeludnienia” były widoczne jeszcze przed konwentem. Nie wszystkie zgłoszenia na prelekcję zostały też zaakceptowane, właśnie z powodu braku sal.

 

 

Akurat od prelekcji zaczeliśmy tym razem nasze konwentowanie. Sporo ciekawostek przedstawiła Vivid w ramach prelekcji „Wampiry w Chinach”. W chińskiej kulturze współczesnej i w anime. Ponieważ same wampiry całkiem dobrze czują się w kreskówkach. Gościem honorowym była oczywiście Luna. Sama dała jej księżycową “okejkę”.

 

 

 

 

W tym czasie i Wolf pojawił się na terenie konwentu, gdzie kierował się na spotkanie z pewnym ekspertem od “wiedźmowych” spraw. Wojtek “Zowie” przedstawił na swojej prelekcji ciekawą teorię magii i udziale tych specyficznych czarownic w różnych typach anime. Może kiedyś się z nim umówimy na dłuższą pogawędkę przy kuflu kremowego piwa?

 

 


W ogóle, lalki BJD (czyli Ball Jointed Dolls) niezbyt często zwiedzają konwenty. Czasem można je spotkać u wystawców (raczej pod marką Dal bądź Pullip), a czasem przychodzą z nimi konwentowicze. Nie ma się co dziwić, bo to kosztowne zabawki. Dość delikatne, które mogą być uszkodzone w trakcie przechadzania się terenami konwentów. Za to zawsze są swoistym ludzkim magnesem. Ktoś chce zrobić zdjęcie. Ktoś chce się przywitać. Inni pytają: „Co to za marka? Gdzie kupiłeś?”. A my ze swojej strony w ramach akcji „Lalki na konwentach” robimy zdjęcia z cosplayerami.


Właśnie cosplayerów nie brakowało na Animeconie. Szczególną popularnością cieszyły się stroje wiedźm, wampirów i innych październikowych potworów. Jednak nie brakowało i tych nieco bardziej pozytywnych od Date-a-Live, przez Wojownika Trash-Waifu i Jaskra, na Naruto kończąc. Pojawiły się też nowe postacie. Chociażby Nezuko Kamado z Daemon Slayer czy protagonistka Aggretsuko. Liczba Bakug i Todoroki nieco zmniejszyła sięw porównianiu do Magnificonu. Natomiast wróciły idolki z Love Live ver. Aquorus (dzięki koncertowi Milky Way Heroes). Wspomnieliśmy o cosplayerach z Naruto, ale mamy dla Was taką radę jeśli na nich polujecie.  Większość z nich obowiązkowo wpada do Sali Wioski Naruto przygotowywanej przez  grupę Konoha. Spotkaliśmy nawet Sailor Mars.
Nie zabrakło też kilku słów o bezpieczeństwie w pracy nad swoim strojem. Niejednokrotnie atrybutem waszej postaci będzie broń biała lub palna, a w przypadku polskiego prawa i regulaminów konwentu warto wiedzieć na co zwrócić szczególną uwagę. Inaczej może dojść nawet do zdekompletowania Waszego stroju, a po co się zamartwiać? Konwent ma być miłym wspomnieniem. Dlatego nasz eventowy wilczur zajrzał na panel Ishivena, poświęcony bezpiecznym replikom broni rodzaju… wszelakiego. Nawet udało mu się schwytać jedną z agresywniejszych waifu przy pomocy lokalnego patrolu NEET Squadu.

 

 

Nieco później odświeżył też sobie pamięć z zakresu typologii dere, którą przedstawił Suchar z ekipy ConTrustu.
Nie macie pojęcia ile dere się pojawia… A nie wszystkie podziały są znane. To raczej dynamiczny temat
i pewnie ile jest znawców tyle znajdziemy podziałów.

 

 

Koncert Milky Way Heroes odbył się na zakończenie soboty. Minęły niecałe dwa lata, od występu tego wspaniałego zespołu dziewczyn w autorskiej aranżacji Happy Party Train na Aishiteru 2018. Potem pojawiły się jeszcze na Animatsuri 2018. Po dość długiej ciszy w mediach, dziewczyny wróciły i to z przytupem. Konert trwał jakieś dwie godziny, podczas których niezła gromadka ludzi przyszła nie tylko pośpiewać i zatańczyć z idolkami, ale też posłuchać co mają do opowiedzenia o sobie. Było nawet kilka cosplayerek w strojach. Niestety, musiliśmy opóścić tereny konwentu przed jedenastą ze względu na straszne zmęczenie

W tak niezwykłych okolicznościach nie mogło zabraknąć konkursu cosplay. Tym razem przygotowano obszerny program. Całe 26 występów! Część grupowych, część solowych. Ponad 40 cosplayerów. Większość występów trafiła do serduszek widowni. Jeżeli kojarzycie YouTube Rewind to właśnie na Animeconie doświadczyliśmy czegoś podobnego na podstawie popularnych serii z ostatnich kilku lat m.in.: Attack on Titans, Love Live, Boku no Hero Academia. Myśleliśmy, że nie pojawi się na scenie mały ninja ze swoimi przyjaciółmi i tak było! Połowicznie…Zobaczyliśmy jego syna Boruto. Juri tęgo się naradzało przed podjęciem decyzji, ale po 15 minutach burzy mózgów udało się wyłonić podium.

Nagrody w konkursie były przyznawane w kilku kategoriach:
– Najlepszy strój:
Miejsce I
: Akko w stroju Kinga z Nanatsu no Taizai
  Miejsce II: Galaxy w stroju Halloweenowym Królewny Balonowej z Pory na Przygodę
– Debiut: Laindire Cosplay jako Astra z The Arcana
– Najlepszy strój Halloweenowy: Aris Creations jako Scarecrow z Batman: Arkham Knight
– Prezentacja grupowa: Kinder Bueno Villains jako bliźniaki z Gravity Falls

 

 

 

 

 

 

 

 

Przed konkursem widownię rozgrzała ekipa NanoKarrin ze swoim repertuarem. Usłyszeliśmy piosenki z animców, k-pop gwiazd i nawet kilka autorskich kawałków. Najlepsze zostawili jednak na koniec. Poza koncertem grupa aktywnie udzielała się w trakcie konwentu organizując warsztaty dubbingowania, śpiewu i pisania własnej “nuty”.

Niedzielny obchód był poświęcony rozwijaniu swoich artystycznych zamiłowań i tak Wolf trafił na warsztaty z aranżacji tła w rysunkach prowadzonych przez Poki,
a także z tworzenia swojego własnego Chibi pod okiem Reosi. Poniżej kilka fotek.
[Przyznam szczerze, że kiedy widzę prace innych to nie jestem w tej samej lidze, ale za to nie przestanę próbować i kiedyś uda mi się narysować piękną waifu w 1,5h zamiast 10h… – dop. Wolfensztein]

 

 

 

 

 

 

 

 

Oprócz cosplayu jednym z głównych tematów dla nas stały gotyckie lolity (moda egl – ang. Elegant Gothic & Lolita). Subkultura to nieco tajemnicza i mało znana w polskin fandomie. Jeszczebardziej niż lalki. Jest to głównie spowodowane osobistymi powodami. Wiekszość zwolennic i miłośnic mody egl niechętnie otwierają się w tym zakresie do obcych ludzi, traktując swoją pasję jako terytorium osobistej strefy. Ponadto lolity bardzo nie lubią, kiedy ich sukienki (koordy) porównywują z cosplayem bądź  Lolitą  Nabokova. Na terenie Animeconu swoistym “konsulatem państwa gotyckich lolit” było stoisko artystki Reosi. To właśnie ona przygotowała grafikę konwentową, a piękne kotki ze skrzydełkami stały się wizytówką konwentu. Reosi towarzyszyła Nel i jeszcze jedna dziewczyna w czarnym koordzie. Oprócz tej trójki na konwencie spotkaliśmy jeszcze parę dziewczyn z tej kultury (np. jedną shiro lolitę). Czasem niektóre cosplayerki (i cosplayerzy) miały bardzo podobne sukienki. Jednakże znając odpowiedni zestaw modowych reguł bardzo łatwo było odróżnić lolitę od cosplayera.

Obok Reosi ulokowało sie kilku cosplayerów. Najpierw podeszliśmy do Miko, z którą zapoznaliśmy jeszcze na zeszłorocznym Nejiro. Przygotowała zdjęcia ze swoich sesji, a także własnoręcznie wykonane kocie uszka, które Miko wycinała na miejscu. Dalej zauważyliśmy Kairi, twórcę i gwiazdę musicali  przedstawianych na Magnificonie (a w tym roku również na Animatsuri). Z drugiej strony stało stoisko Miyaka-biżu z całą gamą koszulek i biżuterii, które stały się ulubioną marką konwentowiczów (Lunie też wpadło coś w oko).
Innymi słowy było to piętro handcraftowe dla artystów i producentów innych akcesoriów.
Natomiast mangę, plakaty, kubki, poduszki i pluszaki sprzedawano na parterze. Akutar tutaj czułem się jak ryba w puszce. Czasem przejście od wejścia do schodów  zajmowało kawał czasu. Ewidentnie zabrakło lepszego rozlokowania tłumu, bo wyższe piętra były znacznie mniej obłożone w godzinach szczytu.

To samo działo się w Meido Cafe. Znaleźć wolny stolik było takim samym wyzwaniem, jak zorganizować plantację na Marsie. Kelnerki dwoiły się i troiły. Dlatego czapki z głów dla ekipy i szefa kuchni, którego znamy jeszcze z tegorocznego Hikari. Kiedy wieczorem Luna wierciła się zmęczona w torbie o coś do picia, to właśnie w kawiarence wędrujący konwentowicze znajdowali błogie orzeźwienie w szklankach czystej, źródlanej wody. Jeżeli w kawiarence zabrakło miejsca, a organizm odmawiał przyjęcia większej ilości cukrowych łakoci ze Wschodu, to na podwórku czekał foodtruck ekipy Yaki Kingu. Dwa onigiri kosztowały 15 zł, a Okonomiyaki – 12 zł. Dodatkowo mogliśmy posmakować Kakigori.

 

 

No cóż. Czas przejść do podsumowania. Pora na dodanie składników do naszego kociołka:

  1. Halloweenowe klimaty
    Grafika (szczególnie grafika) i dekoracje wspomagały odczucia tego klimatycznego święta. Mamy wrażenie, że było ich więcej niż ostatnio..? To dobrze.
  2. Cosplayerzy
    Nie wiem, którą wiedźmę zaprosiła ekipa do siebie, ale coś naczrowała i przyciągnęła pareset ludzi w przepięknych strojach. Możliwe, że nawet więcej. Dlatego i konkurs warty był czasu spędzonego na tej atrakcji. Tak – długi. Tak – sporo zdjęć do galerii, ale na tym polega fajny konwent – wyczarować jak najwięcej cosplayerów.
  3. Do tego dorzućmy socjal
    Przyjaźni ludzie, rozmowy, nasycony program, sporo wystawców – jak tu znaleźć czas na nudy?
  4. Jedzenie
    Nikt na konwencie nie narzekał na brak fajnego jedzonka. Stanowisko Yaki Kingu – to był strzal w dziesiątkę, ponieważ maido-cafe nie dawało rady ugpścić wszystkich ze względu na ograniczoną przestrzeń.
  5. Koncerty Milky Way Heroes i NanoKarrin
    Dla pierwszych to był powrót na scenę, bardzo potężny i sukcesywny. A druga grupa pokazała klasę w debiucie autorskich nutek.
  6. Przestrzeń
    Chociaż bolał nieco ścisk na parterze, to wielki plus za zwiększenie przestrzeni tranzytowej na piętrach. Zeszłoroczna edycja bardzo cierpiała pod tym względem.

Czasem do kociołka wpadnie nieco niechcianej zgorzeliny i rdzy z naczynia. Ale na czymś trzeba przecież pracować, czyż nie?

  1. Siedzenie po turecku zostawmy turkom i amatorom jogi
    Siedzienie na podłodze na “Mainie” przez dwie godziny jest nieco uciążliwym, dla nóg i kręgosłupa niestety też. Rozumiemy, że wyszukać kilkaset krzeseł jest sprawą kłopotliwą, ale nie fantastyczną.
  2. Kolejkon odjeżdża na kolejny konwent
    Widząc sytuację, kiedy liczba ludzi przewyższa przewidywaną frekwencję, warto byłoby otwórzyć dodatkowe stanowiska dla akredytacji albo umieścić je w bardziej przestronnym miejscu.
  3. Jak rozpoznać konwentowicza bez ID?
    Akredytacja składa się zazwyczaj z dwóch elementów. Otrzymania opaski samoprzylepnej na rękę i identyfikatora. Właśnie, a gdzie identyfikator? Niektórzy nie mają go nigdzie, bo nie otrzymali.
    Powinno być przygotowane osobne stanowisko do wydawania identyfikatorów, ponieważ pamięć nas zawodzi w przypływie konwentowych endorfin i koniec końców możemy zapomnieć go później odebrać, gdy się “ruch zluzuje”.


Teraz dokładnie mieszamy i pozostawiamy na wolnym ogniu na jeden rok.
Co wyszło z naszego potka? Widać, że coś się stało i to w dobrym kierunku względem poprzednich edycji, które ciepło wspominamy. Zobaczymy czy i tym razem nasz potion będzie miał efekt.

Oczywiście jak na każdym konwencie, również i tutaj pojawił się Wielki Zeszyt Artystów, który zyskał nowe podpisy.
[Za każdy serdeczne ARIGATO! >.< – dop. Wolfensztein]

Pozostało nam już tylko podziękować organizatoram za zaproszenie, wspaniały konwent i zabawę. Spodziewamy się, że i w przyszłym roku otrzymamy od sowy list z zaproszeniem do wspólnego czarowania.